piątek, 7 listopada 2008

jupi ! już piątek.

dzisiejszy dzień była nawet fajny.
byłam w szkole, chociaż mi sie nie chciało. napisałam sprawdzian z fizyki chociaż nic nie umiałam. nie odpowaiadałam z historii chociaż poświećiłam 1,5 h z czwartkowego wieczoru, aby opanować proces zjednoczenia włoch. wróciłam przed 16:00 chociaż byłam na stacji już o 14:00.
najbardziej wkurzył mnie pekap bo pociąg 14:23 nie przyjechał a nawet nie zapowidzieli, że jest odwołany. później pociąg o 14:55 był tak przeładowany, że nie mogłam się wcisnąć. więc o 15:05 poojechałam na głowny (w pociagu spotkałam naszego bardzo mądrego, ale tez zniewalająco przystojenego pana praktykanta od fizyki), a potem to już z górki - o 15:23 miałam pociąg juz na lewkom. wpakowałam sie na pekapowską "kanapke", a nawet spotkałam koleżanke z gimnazjum, z którą nie wiedziałam się od roku.

ogólnie miło.
jak zwykle nie mam planów na łikend. wiec pewnie zabiore się za naukę, bo jak to dziś uświadomiła nam nasza wychowawczyni zostało nam tylko 1,5 miesiąca do końca semestru.

a no i zapomniałam, niestety jestem uczennicą patologicznej szkoły i nie ma długiego weekendu, bo w pon musze jeszcze jechać do szkoły, a żeby tego było mało w sobote chyba znów idziemy do szkoły, żeby odrobić 2 stycznia.
masakra. chyba coś sobie zrobie. raczej nie przetrwam tego tygodnia.
przynajmniej dobrze, że strace bardzo interesujące lekcje polskiego.



end hir is mart in szort herstajl.






wiem wiem notka z dupy. ale jest.
ide na TV, a swoja droga oglądałam dziś fajny odcinek rozmów w toku. musze stwierdzić, że jeden pan miał bardzo fajny pasek z klamrą batmana.

no ale była lepsza niż ta tu.
jak ktoś ma dużo kasy to może mi kupić:

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ojć, biedna Martu$a. Tyle mu$ała$ czekać na pociąg....
:*:*