sobota, 7 lutego 2009

MAYDAY ! MAYDAY !

Mayday Mayday
The captain's lost control again
The fucking ship is breaking up
We're going down in flames



no właśnie tak to wszystko wygląda. już nad niczym nie panuje. moje wołania o pomoc pozostają głuche, tak ginę w płomieniach, albo raczej dymie, bo czacha już dymi od tego wszystkiego. za dużo szkoły. ten tydzień był bardzo męczący, ale następny będzie gorszy - sprawdziany za sprawdzianami. najgorsze jest to, że muszę się teraz bardziej postarać, ale nie wiem jak to będzie.
w środę dowiedziałam się, że niepotrzebnie przez I semestr chodziłam na polski, bo teraz nic nie wiem i wszystko trzeba nadrobić ;/. narazie stanęło na tym, że od 16:00 siedzę nad książkami i jak narazie trochę nadrobiłam z polskiego, 2 raz w tym roku sama zrobiłam zad z francuskiego, próbowałam zrobić z maty ;/, oczywiście nie wysłałam mejla dla gzowski news, bo jeszcze nie porobiłam skanów.
boże... czuje się jak jakiś niewolnik, albo co najmniej kopciuszek, tylko do mnie nie przyleci stado małych uczynnych zwierzątek, które odwalą za mnie czarną robotę. choćbym chciała myszki nie zrobią polskiego, sarenki nie nauczą się na chemie, ptaszki nie zrobią matematyki, wiewiórki nie ogarną półrocznej wiedzy z polskiego i ostatnich lekcji z historii i wosu...

czekam na ciepło, albo zime stulecia, taka jak w UK. też chce trochę wolnego ! (powiedziało dziecko, które tydzień temu skończyło trzytygodniowe ferie zimowe).


take care!

Brak komentarzy: