Wczoraj oglądałam jakiś program o książkach, w którym była mowa o książce (coś w stylu hipisi PRL, albo cos takiego), no niestety nie skupiłam się na tym co mówią Pani Szczuka i Pan prof. Kłosiński, a no i ich gość autor tejże książki.
Dużo mówili o hipisach i zaczełam się zastanawiać... Dochodzę do wniosku, ze dużo teraz tych wszystkich subkultur: punki, matale, raperzy, satańiści, imo, róshowe barbie, skaty itepe itede.
Myślałam i myślałam i wychodzi na to, że nie należę dożadnej ze znanych mi subkultur, nie mogę się pod niczym podpisać.
Nie słucham określonego typu musyki, nie oglądam jakiś filmów, czytam czegoś tam, nie ubieram, ani nie myślę w określony sposób.
Z jednej strony to źle, a z drugiej dobrze, że nic mnie nie ogranicza (że jestem jak ten romantyk z mojego podręcznika do polskiego, który po tym jak się zakochał może sam myśleć i staje się czymś odrębnym, tyle,że ja nie jestem zakochana), sama sobie jestem najlepszą subkulturą.
Nie muszę lubieć, czytać, oglądać, sądzic tak jak jest napisane na wikipedi o danej subkulturze. Nie muszę tez udawać, jak imo, że mam żły humor i pełno problemów.
Poprostu sama ustalam, co dobre, a co nie i już.
fpyte siedzę jeszcez chwile przed TV, a tu znów Kupicha. Niech ktoś mu coś zrobi, bo nie moge już na niego patrzeć, słuchać. Jak dla mnie on jest bardzo daremny, udawany głos, tępe piosenki, nie wiem za co uwielbiają go tłumy. ;/
W tak zwanym międzyczasie jeszcze czytam i coraz bardziej się boję. Wiem, że to głupota, bać się fantazji Pana Kinga, ale według tego, co myśli mark (jeden z bohaterów "Miasteczka Salem") nie dotknęło mnie jeszcze "paralityczne skostnienie wyobraźni, zwane także dorosłością".
wiem wiem...
Może i jestem głupia, ale niekt nie może zarzucić mi braku fantazji i płytkości.
Żeby była jasność męczą mnie nie tylko wampiry, ale też tępny, promieniujący ból kolan, który staram się (czasem nawet szkutecznie) zwalczyć solpadeiną, ibumen i tym podobnymi tabletkami oraz magicznym sprejem - traumonem.
WEEKEND:
szybko zleciał, spędzony w domu, na posiedzieniach i maratonach filmowych.
weekendowe kino:



1 komentarz:
Witaj Marto. Smuci mnie iż nie widziałam Cię od dłuższego czasu. ;(
Wiem, zapewne kolana Cię bardzo męczą. Ale daj czasem znać, że żyjesz, albo coś. Pani Franca, przy każdym sprawdzaniu obecności, jęczy, że Ciebie ZNÓW nie ma. Wiesz. Powiedziała coś jeszcze... Ale to już Ci na pw napisze, jak się odezwiesz ;P
Faktycznie, pogoda staje się coraz to bardziej wkurzająca. Wczoraj rano szron i mróz. W nocy ulewa i wietrzysko. Dziś, zaś, żeby było śmieszniej: Słońce, chmury i wietrzysko. Fajnie, a ja do 21.17 w Opolu :]
Życie, życie... :)
Trzymaj się Mart.! :*:**
Prześlij komentarz